Przedkolokwialna sraczka
no i zaczelo sie, zoladek w okolicy krtani, zwieracze zacisniete do granic mozliwosc, drzace rece kartkujace w pospiechu stosy stron , rozbiegane oczy próbujące niczym aparat cyfrowy uchwycic kazda literke , kazda nazwe kazdy zwiacek...czyli 2 h do kolokwium. A i zapomnialem o dreszczach i charakterystycznych "cierpkach" jak ja to nazywam przechodzacych po potylicy. Oj tak a pozniej test i wieczorna impreza. Nie zabieram jej, zreszta sama powiedziala ze nie bedzie mogla pojsc. Pewnie znowu zakonczy sie kontorlną najebką ,wyrwaniem kilku numerów, flirtowaniem z mniej lub bardziej uroczymi kobietami.Te same teksty ten sam sposob, hm zawsze dziala, jednak brakuje mi wykonczenia, postawienia kropki nad i... niczym naszej reprezentacji ktora nie potrafi mimo fantastycznej gry w polu karnym przeciwnika strzelic upragnionego gola.Ale nie o tym teraz mysle, glowe zaprzataja mi (do niczego pozniej niepotrzebne oczywiscie ) rodzaje komorek, kolagenow, glikoproteidów, proteoglikanów, bialek niekolagenowych, TNG, THF, szkoda ze nie THC :P. Tak pojde tam.... zmierze sie z 40 pytaniami, a jaka bedzie to walka..mam nadzieje ze nie polegne jak Gołota. Stresss stressss stressssss no i jak tu sie pozniej wieczorem nie napic, i jak tu sie nie nabawic wrzodów żołądka.. Ciezko bedzie :)