Notke ta napisalem w wigilie. Czy przedstawiała rzeczywisty stan mojego ducha, nie wiem, chyba nie. Miotały mna rożne emocje i wspomienia. Mysle ze jest warta publikacji.
Witajcie. Mamy świeta. Co prawda wrzuce ten tekst na bloga dopiero w okolicy sylwestra ale juz na bierzaco chce wyrzucic z siebie moje male przemyslenia. Tak wiec, te swieta mialy być dla mnie inne. Miałem nadzieje ze uda mi się jak za dawnych dziecinnych lat znowu calym soba poczuc ich magie, przesiąknąć ich energia, poczuc się znowu jak maly chłopczyk który z utęsknieniem czeka na prezent, który miał być przyniesiony przez świętego mikołaja. Oj tak to były piekne czasy , pamiętam jak dzis, kiedy dręczyłem mojego tate żeby wreszcie przyniosl ta piekna zielona pachnaca choinke. Pamietam z jakim zapałem pomagałem mu naprawiac psujace się co roku lampki choinkowe. Pamietam jak przeglądałem się w starych bombkach, które wtedy były dla mnie najpiękniejszymi rzeczami na swiecie..Ten blask bijacy od tysiaca (jak mi się wtedy wydawalo) światełek, świecidełek, błyskotek i innych. A pozniej przychodziła wigilia, mama zawsze obawiająca się o wypieki i zupe grzybowa (czy nie jest za slona, zbyt malo słona czy jeszcze cos innego). Dwanascie obowiązkowych posiłków i to oczekiwanie na prezenty…na świętego mikołaja. Oj pamiętam jak dzis, jak oczekiwałem na ten moment..moment w którym dostawałem prezent..serce lomotało mi jak oszalale..czulem w sobie tak jakby beben…tak tam gdzie miałem brzuch, zawsze czulem cos twardego..to z tamtad wydobywaly się moje wszelkie emocje, które powoli rozlewaly się, przechodziły fala..od pepka.. w gore i w dól..Czulem jak wszystko się we mnie trzesie, ten przyjemny stan podniecenia, podniecenia które wspolnie z niepwenoscia wywoływało wielka radość, czułem się wtedy naprawde bezpieczny, kochany, wiedziałem ze nic mi nie grozi, ze swiat jest przepełniony milionami barw.. Drżacymi rękami rozpakowywałem prezent…i tak to był wlasnie ten samochod o którym marzyłem, czy kolejny zestaw klockow lego. Czulem wtedy jak fala goraca przelewa się przez moja glowe, wchodzi przy najmniejszym palcu u stopy, przechodzi tranzytem przez wszystkie, wchodzi coraz wyrzej..całego mnie wypelnia, powodując nawet male wypieki na twarzy, oj choc była to zwykla zabawka, dla mnie wtedy był to sens zycia. Dziwne jak latwo zaspokoic czasami marzenia, pragnienia dziecka, jak latwo zbudowac u niego poczucie bezpieczeństwa, przepełnić go w całości radością. Tak moje swieta wyglądały kilka lat temu. A teraz, teraz mimo ze naprawde się w sobie staram wykrzesac cos wiecej..jakas odrobine tej świątecznej atmosfery..nie udaje mi się. Spotkania z najbliższymi ok., nadal są wspaniałe, nie lubie natomiast spotkan z ciotkami i rodzeństwem ciotecznym. Czemu ..powod jest prozaicznie prosty. Oni po prostu wszyscy dorobili się wielkich pieniędzy, pieniądzy o których moja rodzinka moglaby tylko pomarzyc. Wiecie jakie to jest flustrujace gdy mój brat cioteczny ciagle opowiada mi jak to wylatuje za granice, jak plywa w oceanie, a na weekend leci do Anglii do kumpla. Nie było by w tym nic zlego, gdyby nie jego komentarze.. A ty czemu nie latasz..przeciez skołowac 1000 zl to nie jest duzy problem..nie jest, dla niego na pewno nie, jednak ja jak na razie mogę sobie tylko pomarzyc o takim zyciu. Do tego ciagle rozmowy miedzy wujkami o podadkach, oplatach, wymogach unijnych i to jak kupili sobie zabawki za 3 tys. Ale wiecie co jest najgorsze, to ze traktuja moja rodzine jak gorsza kategorie. Czy to ze jeździmy polonezem z 90 roku stawia nas na samym dnie? Bo zawsze tak się czuje. Przeciez nie tylko pieniadze się licza w zyciu. A do tego jak zwykle od jakiegos czasu dostaje nietrafione prezenty. Jak na przykład dzisiaj bluza..No super, swietna , niespotykana , naprawde fajny prezent, tylko do cholery kiedy ja nosilem M-ke? No to mam tak rekaw lekko za lokiec, a może tak mialo być . Do tego 5 pianka do golenia, i dezodorant o bliżej nie zidentyfikowanym zapachu. No tak zapomniałem ze nie tylko prezenty się licza. Oj wiecie jakie jest moje marzenie? Mam nadzieje ze to co robie w moim zyciu aktualnie pozwoli mi kupowac komus naprawde udane i trafione prezenty. Bo coz jest piękniejszego niż rozesmiana buzia drugiej osoby która obdarowywujemy. Może cos się zmieni w moim podejściu do tegorocznych swiat. W koncu jeszcze przedemna 2 dni. Tak na dobra sprawe to dopiero jesteśmy na starcie ( godzina 1:34 25.12.2008 r) a i najwazniejsze, spóźniłem się na pasterke bo mielismy wigilie u jednej cioć i nie udalo nam się wyrobic :/ szkoda bo to była jedna z moich ulubionych tradycji. Do dzis pamiętam jak pojechałem pierwszy raz z mama na pasterke, jak wtedy ona dokladnie o wszystkim mi opowiedziala. To było cudowne przezycie ,ale może opisze to kiedys..no dobra nie opisze bo nie będzie okazji.
studentmedycyny