Oj i myśl z ostatniej chwili
................................................................ zadnej mysli , pozno jest :)
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
................................................................ zadnej mysli , pozno jest :)
Rano , 8 budzik, eh trzeba wstac, dzien sportowy. Plywalnia , zaspany , zimna woda, brrrr , penis wielkościa zaczal przypominac swoja podobizne sprzed 10 lat,oj tak jemu tez zimno jest. Plywamy, oj napilem sie wody, ale bylo swietnie. Powrot do domu, zupka chinska na obiad i gotowane jajka eh znowu koncza sie zapasy. Pozniej krótka drzemka, nauka histologii...dlugie 5 h spedzonych nad poznawaniem zawilosci budowy neuronów (kto by przypuszczal ze tyle mozna o nich napisac :) Pozniej telefon od przyjaciolki, proponuje spotkanie, przyjechala do niej siostra, ktora zawsze chcialem poznac, patrze na zegarek 23, wtf czy to nie za pozno-pytam, zaczela sie tlumaczyc ze zakupy,ploty i zagadaly sie. Eh przeciez mieszka 6 blokow dalej..Jasne ze przyjde odpowiadam,odkladam telefon i zaczynam sie ubierac. Potem szybki spacer, mile powitanie zobaczylem jej siostre..łał...24 lata, szatynka, duzy biust, zgrabny tyleczek...taki jaki lubie..wydatne usta i duze zielone oczy. Zaczynamy rozmawiac, pokazuje mi swoje zakupy, przez przypadek wypadaja z zakupnej torby czarne koronkowe stringi, takie ktore lubi chyba kazdy facet. Lekko sie zawstydzila, moj jeden zarcik rozladowal atmosfere. Naprawde fajna kobieta. Eh mialem wpasc do nich na chwile. Wyszedlem po 3 h. Wypilismy nawet razem lampke winka i wzialem od niej nr, zapraszajac na sylwestra (mala domowa imprezka) z czego sie ucieszyla. Naprawde fajny dzien. A jutro dalej nauka i jeszcze 2 kolokwia przed swietami (czwartek,piatek -wyniknely oczywiscie same z siebie, a przeciez mial to byc loozny tydzien :( ) A pozniej bedzie tylko lepiej, zacznie sie swiateczna atmosferka, sprzatnie, gotowanie, zamieszanie i te mysli po 2 dniach spedzonych w rodzinnym domu.. "Ku** czy do tego tak tesknilem,tak przeciez chcialem wracac, ze sie stesknilem, jednak 2 dniowa wizyta potrafi wszystko zmienic" . Zacznie sie wtedy tesknota do zycia studenckiego i tak w kolko..czy zawsze musimy chciec wlasnie tego czego nie mamy..a gdy juz sie to spelnia zaczynamy tesknic do innych rzeczy...tak czlowiek-istota niezadowolona, ciagle pragnaca czegos innego niz wlasnie ma i teskniaca do nie wiadomo czego, tak ale wyjdzmy tej definicji na przeciw i zmienmy cos w swoim zyciu , np nie przejmujac sie i zyjac tak jak my chcemy, a nie jak prowadza nas zyciowe tory.. Takie motto na najblizsze dni, eh moze jush teraz przestac tesknic za rodzinnym domem :), eh chyba nie.
PS. Zaliczylem zaliczylem kolokwium z biochemi na 4,5 :)