Sylwestrowa noc i pierwsze dni 2008
Sylwester wypalił..oj wypalił. Domówka okazała sie wspaniałym pomysłem. Wszyscy goscie sie zjawili..nawet punktualnie :). Wszystko wyszlo pysznie, no moze oprocz alkoholu który mi lekko zaszkodził, nawet do tego stopnia ze przez 30 min stałem na balkonie zastanawiajac sie czy zwrócic czy nie..jednak nie zwróciłem i jakos doszedlem do siebie, lekki mrozek potrafi otrzezwic kazdego. W ta noc popracowałem jako psycholog i wyprowadziłem jedna kolezanke z dołka do którego wpadła z powodu naglego rozstania ze swoim facetem, które miało miejsce miesiac przed sylwkiem. Biedna chciala opuscic impreze i przepłakac w poduszke reszte sylwestrowej nocy, jednak stanelismy z kumplami na wysokosci zadania i sprawilismy ze byl to dla niej jeden z piekniejszych sylwestrów.. przynajmniej tak nam powiedziala. Nowy Rok minal leniwie, w łożeczku, przespałem cały nowy rok :), a pozniej zaczeła sie nauka, oj nagromawdziło sie tego wszystkiego i teraz resztkami sił w polaczeniu z minimalnymi checiami proboje jakos to wszystko ogarnac. Moj stan psychiczny pogarsza sie, coraz czesciej drecza mnie sny o jakis moich chorobach , o smierci, chyba czegos sie boje i sam przed soba nie chce sie przyznac. Komplikuje sie coraz wiecej spraw, nawet tych damsko meskich, pojawiła sie kolejna kobieta (nie doszlo do niczego i nie dojdzie, ale po co .... po co komplikuje mi zycie, ps zabije kumpla który dal jej moj nr) A teraz wyzalony po krótkim streszczeniu kilku ostatnich dni, zabieram sie do poznania kolejnych bezwartosciowych informacji. Pozdrawiam studentmedycyny