I przyszła mroźna zima
O kurcze, dzisiaj mnie przemroziło, ale chyba nie tylko dosłownie. Myślę ze chłód i ogólny marazm dostarł nie tylko do powierzchni mojej skóry, ale również gdzieś głębiej. Czy do serca, nie, nie przecież na medycynie dokładnie nauczono mnie do czego służy serce, wiec co jest nie tak.. przecież noszę czapkę, a temperatura wewnatrz mnie jest stala, wiec powolniejsze reakcje zwiazane z hormonami, przekaznikami , zakonczeniami...przeciez wszystko powinno działac (ostatnio nawet kupiłem komplet witamin w pobliskiej aptece , w której pracuje młoda i śliczna farmaceutka, dzięki niej polubiłem tam zaglądać, polopirynka, witamina C , prezerwatywy..zawsze jest jakiś ciekawy powód :), a jednak nie działa. Chwilowo utraciłem coś czym często mogłem pochwalić się wsród innych, a w zasadzie to straciłem 2 rzeczy. Jedną z nich jest ten bezustanny i bezinteresowny uśmiech który do niedawna gościł ciągle na mojej twarzy, a druga sprawa, to pewność siebie która jeszcze niedawno emanowała jakąś cudowną aurą dookoła mnie. Gdzież to wszystko sie podziało i co sprawiło że już tego nie ma, nie wiem. Może Ci krwiożerczy ludzie na przystankach , na twarzach których ciężko znaleść coś oprócz przygnębienia, smutku czy bliżej nie zidentyfikowanego grymasu (może to porażenie 7 nerwu twarzowego) wyssali ze mnie wszystko niczym emocjonalne wampiry, może to wina znajomych z którymi nie układa mi się tak pięknie jak bym to sobie wymarzył, a może (co jest najbardziej prawdopodobne) to ja sam pogrążam się w tym moim własnym dołku. Czemu?? Myśle ze moze to być wynik moich chorych ambicji, moich marzeń, mojego idealnego świata ..świata który KURWA nie ma sie nijak do rzeczywistości która mnie otacza. I nie chce w tym przyadku wrzucać niczym hip-hopowcy na syf uliczny czy biede, bo to mnie nie dotyczy. Czasami poprostu chyba jest lepiej sobie niczego nie wyobrażać. Hm a wiecie co jest najgorsze, to że dzisiaj jeszcze raz bede musiał zmierzyć się z chłodem...przed chwilą przekonała mnie moja lodówka. Na obiad nie mam nic, a w lodówce znajduje sie: 1 jajko które jest tam odkad sie wprowadziłem (a ile bylo wczesniej tego nie wiedza chyba najstarsi łowcy dzikich strusi) do tego zesputa kiełbaska, dziwnie pachnąca szyneczka, śmietana która usilnie sama chce wyjsc z lodowki i kupa lodu w zamrażalniku. No cóż mus to mus. Wiec zmykam zmierzyć sie z mrokami osiedla i przeszywającym zimnem by zdobyc odrobinę pożywienia (uff dobrze ze musze isc tylko do sklepu bo na mamuta to polowac by mi sie raczej nie chcialo :) Pozdrawiam